KONTAKT

Adres:
Gajrowskie 12a
11-510 Wydminy

Bartosz Płazak tel. 502 351 161

Obserwuj nas

14 października, 2018 by DW 0 Comments

Warsztat czyli co? Odbiór…?

Warsztat czyli co? Odbiór…?

Jak w krótkofalowej  komunikacji wojska i policji w filmach sprzed paru ładnych lat…

-Ja Brzoza, ja Brzoza, Hasło? / Odbiór?

-Ja Grab, ja Grab, słyszę Cię Brzoza, hasło: „Burza z piorunami”. Odzew?

-Ja Brzoza, ja Brzoza, słyszę Cię Grab, odzew: „Mamy piorunochron”.  Dotarliśmy do celu, zadanie wykonane, Bez odbioru.

Wiadomość została nadana i odebrana. Zostały zastosowane słowa będące umówionym wcześniej kodem, warunkującym przepływ przekazu. Jedna i druga strona jest przekonana o wykonaniu swojej pracy zgodnie z ustaleniami. Wszystko gra. Można świętować, a przynajmniej odfajkować, może odjechać na parking.

Warsztat. Grupa na sali, prowadzący też. Teraz ma przepłynąć to na co jesteśmy umówieni. Ma nastąpić przekaz i odbiór.

Kłopot w tym, że nie ma hasła i odzewu. Nikt go nie ustalił wcześniej. Zwyczajnie nie ma jak tego zrobić zwłaszcza kiedy przed Tobą otwarty warsztat. Nawet jeśli badane są wcześniej potrzeby uczestników,  to indywidualne kody odbiorców do ostatniej chwili nie są dla prowadzącego znane.

Założenia, scenariusz, narzędzia, doświadczenie, intuicja, obecność. Ty.

Start.

Odbierasz  intuicyjnie wiele sygnałów. Potrzeby, oczekiwania, możliwości, doświadczenie, emocje, stany, przekonania uczestników. Ci co wierzą w pole kwantowe i jego jednolitość,  powiedzieli by, że będąc w polu (grupy) po prostu odbierasz pewne informacje. Pamiętasz o tym co jest celem, co chcesz albo zobowiązałeś się osiągnąć. Z pozoru nie masz czasu na zbyt wiele interakcji. Masz sporo materiału do przekazania.

Wariant pierwszy. Nie otwierasz dialogu na temat tego co wydaje ci się, że odbierasz.  Nie zwracasz uwagi na hasło i odbiór. Zaszyfrowana twoim kodem informacja płynie od Ciebie do Nich. Robicie ćwiczenia, jednak nie widzisz przestrzeni na to by ludzi słuchać. Coś Cię goni. Coś mówi idź dalej. Nieprzewidywalność tego co się pojawi. Przygotowany wcześniej scenariusz, zaplanowane ćwiczenia, omówienia, pigułki wiedzy, pasują do siebie. Mówią: to twoja droga. Znaczna dynamika i tempo pracy zagłusza pojawiające się intuicje, chęci komunikowania się na poziomie tu i teraz. Kontrolujesz sytuację i wynik. Dzieje się. Oczy patrzą, oczy błyszczą, uszy słuchają, uwaga napięta by nic nie zgubić. Elokwencja, modele, ciekawostki. Ty je dobierasz i podajesz. Odbiorca jest pewien, że dostaje to co powinien. Jest zadowolony. Przekaz został nadany i odebrany.

Wariant drugi. Zwracasz uwagę na osoby. Odbiór?. Zaczynasz od dialogu. Ujawniasz swój pomysł warsztatu, ukazujesz jego założenia. Pytasz o to co potrzebują twoi odbiorcy w temacie. Część jest zdziwiona bo raczej umiejscawia Cię w pozycji tego co wie co powinien przekazać. Okazuje się, że część potrzeb wychodzi poza nawias możliwości tego spotkania, większość jest w jego zakresie choć jest zaskakująco różnorodna. Głębiej, płycej, trochę, dużo, szczegóły, poziom początkujący, ekspercki… Mówisz, że część materiału się nie pojawi, wskazujesz dlaczego inne elementy są tymi które proponujesz.  Rezygnujesz z scenariusza, otwierasz dyskusję, porządkujesz to co ludzie wiedzą, pokazujesz kierunki dalszej pracy, podkreślasz, że wszystkiego nie da się szczegółowo omówić, pytasz o to co dla nich jest najważniejsze. Oczy błyszczą. Odpowiedź jest nieznana. Jedno jest pewne. Nastąpiła wymiana kodów. Hasło i odbiór jest znane. Przestrzeń współpracy została oznaczona i jest zgoda. A przynajmniej jasność.  Teraz treść. Ponieważ łączność jest nawiązana pozostaje ją przekazać. Wybierasz narzędzia. Uśmiechasz się do swojego planu, założeń, przekonań, wizji i rezygnujesz z niego w jego pierwotnej formie. Energia porozumienia i intuicja trenerska podpowiada Ci  co wybrać co odrzucić, albo przynajmniej od czego zacząć. Zaczyna się taniec z olbrzymem. Kto prowadzi ten taniec?

Który wariant jest Ci bliższy?

W którym wariancie dorosły uczestnik warsztatu uczy się więcej? Który daje szansę na więcej satysfakcji uczestnika, trenera? Który wymaga więcej kompetencji? Który jest łatwiejszy do poprowadzenia? W którym jesteśmy jednym organizmem pracującym w kierunku celu z większym prawdopodobieństwem? W którym trener nadaje w bardziej dostosowany do odbiorcy sposób?

Odpowiedzi na te pytania w tekstach o tematyce trenerskiej na tym blogu i na warsztatach Holistycznej Szkoły Trenerów.

13 października, 2018 by DW 0 Comments

Od czego zaczyna się warsztat?  Kiedy on się zaczyna, czyli rzecz o sitach.

Od czego zaczyna się  warsztat?  Kiedy on się zaczyna czyli rzecz o sitach.

Okazuje się że wcale nie tak późno jak się to wydaje. Nie zaczyna się kiedy się widzimy w drzwiach. Ani nawet wtedy gdy pierwszy raz rozmawiamy.  Zaczyna się wtedy gdy ktoś zacznie myśleć o tym by wziąć udział. Później rozwija się ten pomysł w nim/niej, ktoś podejmuje poszukiwanie informacji, analizę, sprawdza, rozważa,  rozmawia z ludźmi i wreszcie kontaktuje się z Tobą, organizatorem, trenerem, prowadzącym… to wszystko już bycie w procesie.

To co się wydarzy w tym całym czasie, w powiązaniu z tym co ktoś usłyszy, zrozumie, przeżyje, wyda mu się i jakie nadzieje potrzeby, myśli  i emocje w nim się pojawią,  wpływa na to, że pojawia się na twoim warsztacie. Pojawia się nie tylko on/ona samotnie, wyabstrahowana z procesu  istota, czysta karta. Pojawia się z tym wszystkim. To znaczy, że jest otwarty na to co przekażesz, zrobisz, zaproponujesz, jednak filtruje to przez to sito, które sobie wcześniej zbudował(a).

Można by więc powiedzieć, że grupa inicjuje się grubo wcześniej niż w tym momencie kiedy się spotyka. To co zostanie wniesione zasila proces i nadaje mu, tempo i charakter.  Warto też zauważyć, że raczej nie wiesz z jakim sitem przychodzą twoi uczestnicy ;).

Z tej perspektywy wszystko co na temat warsztatu, treningu, spotkania, kręgu znajdzie się w sieci internetowej, krąży pomiędzy ludźmi, wisi w formie plakatów ulotek, jest plotką, a może nawet to czego ludzie nie mówią ale swita im w głowie itp. jest czynnikiem jakości procesu a zatem i wyniku pracy grupy i twojej trenerze. Tym samym słowa, zdjęcia, filmy, całkowicie wszystko co mówisz będzie miało znaczenie. Nie tylko promocyjne, PR-owe ale bezpośrednio wpłynie na pracę na warsztacie.

Szczególne znaczenie ma to co odbiorą uczestnicy w toku rozmów telefonicznych o ile takie się zdarzą. Jednym z niebezpieczeństw jest obiecywanie, bądź wysyłanie sygnałów, że ci zależy. Może Ci zależeć na człowieku, na rozwoju, na zmianie systemowej, możesz chcieć zebrać grupę, możesz wreszcie widzieć jak bardzo Twój rozmówca potrzebuje tego co robisz, bo masz doświadczenie i jesteś w stanie to wstępnie ocenić. Możesz wcale nie obiecywać a jedynie mówić jak jest.  Intencja może być bardzo dobra, czytaj nie sprzedażowa wcale ( zresztą i sprzedażowa nie jest zła przecież). Wspierająca. Może się okazać, że grupa pojawia się na warsztacie i wszystko idzie świetnie.  Jednak oczekiwania, potrzeby, wyobrażenia czekają w kolejce na swoje miejsce w procesie. Na dodatek każdy ze swojego poziomu świadomości. Ktoś z lęku, ktoś ze złości, ktoś z akceptacji, ktoś ze smutku, ktoś inny z ochoty do działania, ktoś z dumy, ktoś z pożądania. Kiedy coś zaczyna się psuć, lub kiedy nadchodzi normalna kolejna faza rozwoju grupy, kiedy zmienia się sposób pracy, kiedy oferujesz metodę której ktoś nie zna, w której nie jest już całkiem miło fragmenty sita pojawiają się i zaskakują. To co w promocji jest elementem oferty, który jest z perspektywy projektu realizowany, wraca echem niespełnienia, oczekiwania, niezgody. Kłopot ma źródło w tym, że wchodzimy w proces z różnych miejsc, z różnych doświadczeń, z różnego rozumienia oferty, założeń, programu, ról i poziomu świadomości. No i wszyscy przecież jednocześnie, a zarazem wcale nie. Za to wszyscy z emocjami (gwiazdka, część tych co poodcinani będzie uważać, że bez emocji), które kierują uwagę tam gdzie chcą a nie tam gdzie chce prowadzący. Potęguje to aktywizowanie się zachowań, które towarzyszą ludziom w sytuacjach krytycznych, a które nosimy w zanadrzu  jako klucze do rozwiązywania na swoją korzyść różnych spraw. Emocje stanowią nagle ich dodatkowy napęd. Wszyscy są jakby bardziej przekonani o swojej racji. I z perspektywy indywidualnej, a jednak własnego snu o swoim bieżącym położeniu, pewnie ją mają.

Zadanie pogodzenia tych z pozoru sprzecznych dążeń jest znaczne i wymagające.  A to dopiero początek grupy. Jej działanie będzie zależeć od tego w jakim stopniu dotkniemy tego co wnieśli uczestnicy ale i jaki poziom wglądu jest dla nas wszystkich dostępny. Nie da się rozwiązywać problemów z miejsca w którym powstały. Jedyną drogą jest więc rozwój. Twój rozwój trenerze, facylitatorze,  prowadzący, szkoleniowcu….

13 października, 2018 by DW 0 Comments

O kończeniu. Dlaczego podsumowanie jest ważne?

O kończeniu. Dlaczego podsumowanie warsztatów jest ważne. Holistyczne szkice trenerskie. 

Wydaje się, że wystarczy dojść do jakiegoś miejsca oznaczonego jako cel. Osiągnąć jakiś rezultat. Że przebyta droga i osiągnięcie celu to wystarczające oznaki dokonania się czegoś. Że oczywiste jest, że  to już  jest to. Że jest dokończone, w całości w pełni.  A jednak to co dzieje się lub nie dzieje  już na poziomie uchwytnym nie zawsze tego dowodzi. Bardziej ulotna perspektywa tym bardziej.  O ile patrzeć przez nie na zachodzące zdarzenia można dostrzec, że nie tylko droga jest jeszcze do pokonania, że proces cały czas trwa i że są jeszcze takie jego części które wciąż nie mają dopełnienia.

Długie procesy rozwojowe nie są łatwe. Wiele się w nich dzieje. Na poziomie uchwytnym i nazywalnym najłatwiej, mamy realizację programu. Są modele, teorie, umiejętności. Na poziomie ciut bardziej wymagającym są relacje a w nim wewnątrz emocje wokół nich i to co z nimi związane czyli role, przywództwo, normy. Głębiej, ale w grupie jest wiele procesów wokół potrzeb, celów, konfliktów, dążeń, nadziei, wartości. Istnieje też coś co jest wyczuwalne a nie łatwo daje się już wyraźniej uchwycić i jest to pole grupy, w którym jak ktoś bywa częściej i bywa uważny  ,  to dostrzega różnice.  O ile ludzie w grupie są ze sobą długo te wszystkie warstwy nakładają się, mieszają i trwają w tyglu,  który można by ogólnie nazwać procesem rozwoju grupy, rozwojem świadomości dziejącym się w niej i na parę innych sposobów mniej i bardziej twardych czy ulotnych jeszcze nazwać. Mniejsza o nomenklaturę.

Wiele grup jest porzucanych samym sobie. Więcej wielu uczestników grup czeka ten los z pewnością. Nie ma czasu, budżetu, programu, nikt nie wpada na pomysł, że jest coś jeszcze do zrobienia. Po prostu jest ostatni warsztat i mówimy sobie do widzenia. Program jest zrealizowany. Ani słowa o tym co dalej, co się wydarzyło, jaka jest tego wartość, co z tym zrobić. Tak przebiega wiele projektów uczelnianych, unijnych. W prywatnych szkołach zajmujących się kompetencjami społecznymi częściej można spotkać się z warsztatami czy treningami zamknięcia. Ale i tu księgowi i rynek robią swoje. Liczy się bowiem program.  Zrobiliśmy w materii to co było do zrobienia. Do widzenia. Zapraszamy znów. Kupiliście produkt, zjedliście i już. Bo uważamy, w dzisiejszym świecie,  że fakty, namacalne, nazywalne, dające się wyszczególnić  są najważniejsze. Mało kto patrzy na proces a więc na nas. A przecież program ma służyć ludziom. Jak coś przed tobą stoi nie jest jeszcze twoje. Musisz wejść w tego posiadanie. Tak jest z nieruchomościami. I z umiejętnościami.

Uczestnicy do tego stopnia nasiąkli tym podejściem, że są skłonni do odpuszczania warsztatów zamykających. Traktują je jak coś co (ponieważ nie merytoryczne)  można pominąć i że nic tam się już istotnego nie wydarzy. Tymczasem tam właśnie jest przestrzeń na to by się zatrzymać i zobaczyć sens  iluś  tam miesięcy czy lat życia. Może dostrzeżesz, że nic się nie wydarzyło, może zobaczysz wartość, może olśni cię, że właśnie skompletowałeś/łaś całość tego co Ci było potrzebne i jesteś już w pełni tym kto ma iść dalej. A może zobaczysz, że masz jeszcze lukę, ale tylko jedną i niewielką, i że jak ją zasypiesz to łatwo ruszysz w swoją drogę. I to uwolnienie dopiero nastąpi. Jeśli jednak nie weźmiesz udziału w zamknięciu, bo to tylko zamknięcie, formalność, rozdanie dyplomów a nie merytoryczny warsztat, możesz nie zauważyć tego co masz i kim jesteś, gdzie możesz z tego skorzystać lub tego czego nie masz i pójdziesz w świat z mniejszą swobodą, pewnością siebie, motywacją, albo coś Cię zaskoczy, albo coś będzie trzymać i pociągać w tył. Bo rzadko w programie jest o tym jak to co jest przekazane pasuje do Ciebie, jak Ty to asymilujesz, czy to w ogóle dla Ciebie albo co jest Ci jeszcze potrzebne by naprawdę się tym posługiwać. I później często ludzie mówią: „e, to nic nie daje, e słabo, e za mało… ”.  Może gdyby pomóc im uporządkować to co mają i to czego nie mają, zintegrować jedno czy drugie, albo jedno i drugie nie byłoby może tak źle…

Zamknięcie to też okazja by sobie i komuś podziękować. Branie i dawanie ma to do siebie, że cieszy ale pozostawia nierównowagę energetyczną. I tym jednym dziękuję, które możesz dać komuś, albo tym (proszę) co możesz odebrać można wiele zmienić. Może się stać domknięte to co nie było. Dopełnione wdzięcznością, która jest katalizatorem radości i poczucia sensu. To domykanie w warstwie relacji. Z prowadzącym i z innym uczestniczącym. To z punktu widzenia programu kompletnie nieistotne.

To wreszcie czas by spojrzeć wstecz zobaczyć Kim wszedłem/weszłam i pożegnać tego Kogoś z jego historią a przyjąć tego kto stoi teraz przed moim lustrem i przywitać Go, kiedy patrzy do przodu przed siebie.  Figura zamknięta. Teraz ruszaj w swoją stronę. Na swoją ścieżkę, w zgodzie ze sobą. Czym więcej masz porządku i jasności tym łatwiej ją będziesz widzieć i łatwiej nią becie Tobie  iść.