Sztuka

Sztuka pracy z grupą
Pomiędzy sensem a bezsensem. Pomiędzy celem a procesem. Pomiędzy kierowaniem a oddawaniem. Pomiędzy strukturą a podążaniem. Pomiędzy uczeniem a rezygnacją z osiągania rezultatów. Pomiędzy kierowaniem a delegowaniem. W tych i innych spolaryzowanych wymiarach poruszamy się prowadząc grupy. Ludzie niekiedy nie chcą, nie mogą, nie umieją… i jednocześnie chcą, mogą i umieją J. Dlatego postrzegam prace z ludźmi jako sztukę. (O ile mówimy o warsztacie, prowadzonym z nastawieniem na aktywne uczenie się dorosłych na doświadczeniu i wymianie w grupie.)
Prowadzenie grupy naturalnie kojarzy się z wytyczaniem drogi do osiągnięcia czegoś, z kierowaniem, z wskazywaniem kierunku, z braniem odpowiedzialności za wynik, za osoby, za dobrostan. Kiedy mówimy o pracy z osobami dorosłymi podejmowanie takiej postawy ( z wyjątkiem początkujących grup, bądź „wychowanych” w zależności od prowadzącego), raczej prędzej czy później spotka się z oporem, o ile mówimy o prowadzeniu warsztatu. Ludzie potrzebują uczestniczyć, popełniać błędy, mieć wpływ na to co się dzieje kiedy się uczą. Prowadzący nie może wziąć za dużo miejsca (o ile mowa o warsztacie). Sztuką jest więc zmieszczenie się pomiędzy prowadzeniem a oddawaniem przywództwa.
Działanie na rzecz osiągania celów określonych w umowie, którą zawieramy przed wejściem na salę pracy, niezależnie czy ją podpisujemy formalnie czy nie, wydaje się oczywistością do realizacji przez prowadzącego. A jednak, jakże często ludzie wcale nie chcą … tego, albo tak dużo, albo nie chcą tak szybko, albo nie w ten sposób… Sztuką będzie więc wspólne odnalezienie miejsca w którym da się pogodzić przeciwieństwa np. realizację celów i uwzględnienie możliwości uczestników, bycie w kontakcie realnym, (branie pod uwagę preferencji grupy) a dążeniem do realizacji programu itp. Warto by sprawdzić na ile niechęci są zjawiskami powodowanymi przez np. pracę prowadzącego/j, dobór treści, głębokość itp. a więc rozstrzygnąć czy są one oporem wywoływanym przez nią/niego. I to też sztuka. Tym razem autorefleksji, walidacji, pokory, prowadzonych w wirze zdarzeń grupowych.
W kontakcie z współistniejącymi potrzebami uczenia się i lęku uczestników, kontenerowanie zaskakujących oczekiwań, projekcji i przeniesień z zachowaniem dobrej intencji niesienia wsparcia i tworzenia sposobności do uczenia się to sztuka pracy wewnętrznej prowadzącej/go. Pozostanie w roli prowadzącego wymaga samoświadomości, rozumienia roli, energii i dobrej woli i wiedzy np. o zjawiskach grupowych, o procesie wewnętrznym człowieka, by utrzymać się wśród krzyżującego się ognia sprzeczności.
Godzenie sprzecznych dążeń, różnych potencjałów, preferencji, poruszanie się pomiędzy dyskusją w sprawach spornych, rozwiązywaniem a delegowaniem rozwiązań to też sztuka. Przydają się tu zdolności filozoficznego odpuszczania, integrowania sprzeczności a także dyrektywnego kierowania i zamykania sporów. Idealnie będzie jeśli są one pod ręką na tyle blisko by w krótkim czasie móc korzystać z każdej z nich, w dowolnej sekwencji. Przyda się też zdolność akceptacji własnych błędów i pomyłek. Nie jeden raz nie uda się skutecznie i szybko, a argumenty, niuanse, narastanie innej perspektywy i woli z drugiej strony przeważą. Warto wtedy umieć zrezygnować z swojego pomysłu. I to też sztuka by się z tym wyrobić wewnątrz i dalej prowadzić zajęcia.
Sztuka prowadzenia grupy jest sztuką nie dlatego, że to takie rzadkie zjawisko, że trzeba mieć talent, i rzadko kto go ma. To sztuka bo nie ma tu algorytmów. Nie da się wydobyć przepisu na to co zrobić z głowy, z pamięci. Nie ma całościowych zbiorów instrukcji w literaturze, choć jest wiele wartościowych pozycji ukazujących np. narzędzia czy projektowanie zajęć. Intuicja czyli coś na styku myślenia, czucia, wiedzenia wewnętrznego, doświadczenia, perspektywy indywidualnej, społecznej, sensu, celu… jest tu konieczna. I ten mięsień wymaga rozwijania jak każdy inny. Mimo, że wszyscy mamy potencjał intuicji, nie każdy, a może niewiele osób jest z nim w kontakcie.
Obok intuicji jest twórczość, jako zdolność tworzenia nowych jakości, jako przeciwieństwo sztywności, powtarzalności, odtwarzania, powielania. Elastyczne przetwarzanie jednej rzeczywistości w inną, o nowym kształcie a zbliżonych właściwościach. To pozwalanie sobie na obserwowanie jak z zamiaru prowadzącego przez interakcję z grupą wyłania się inna forma, zgadzanie się na jej inny kształt o ile służy grupie i celom warsztatu. Cieszenie się własnym zaskoczeniem, budowanie własnego uczenia się nowego, zastępowania kierowania, oddawaniem się (nie do końca). Bo cóż złego w tym, że inną drogą jeśli na końcu jest to co najlepsze.
Wreszcie wiedza, plan, rola. To co łatwiej nakreślić. Sztuką jest realizowanie ich wśród przeciwności, które przynosi proces grupy. Odchodzenie i wracanie, porzucanie i nadrabianie, zmienianie, poprawianie, przenoszenie w czasie elementów tak by pogodzić to co dzieje się w grupie z tym co jest do zrobienia merytorycznie. Sztuka?
Ukierunkowanie na cel i sens, utrzymanie bezpieczeństwa to nieliczne ramy poruszania się twórcy dzieła jakie powstającego w grupie w toku prowadzenia warsztatu z udziałem grupy i pod kierunkiem prowadzącego. Ciesz się i ucz, polub wysiłek rezygnowania z Twojego, kiedy grupa ma swój pomysł. Przetwarzaj twórczo swój scenariusz używając grupy jak inteligentnego żywego procesora. Zakładaj, że ludzie mają dobrą intencję i dążą tam gdzie Ty. W końcu przyszli na Twój warsztat. Wynik może Cię zaskoczyć. Kiedy się oddajesz procesowi, najczęściej sztuka sama się tworzy, Ty się uczysz nowego a ludzie biorą więcej.