KONTAKT

Adres:
Gajrowskie 12a
11-510 Wydminy

Bartosz Płazak tel. 502 351 161

Obserwuj nas

Zauważaj sobą.

Zauważaj sobą.

Obrazek. Prowadzący grupę ma w niej kilku antagonistów. Są urażeni na tle osobistym przez tezy które trener wcześniej wygłosił w dobrej wierze choć z niewystarczającą uważnością. Słowa, ton i treść, władczość w postawie prowadzącego/ej dotknęły te osoby. Nie ukazały one tego wprost, nie mając w swoim poczuciu prawa/możliwości/nie wybrały tego/nie umiały i pozostały w swojej urazie poruszone. Niedługo później prowadzący/a w temacie zaprosiła do analizy problematycznego aspektu jednocześnie sama go przejawiając. Dała tym samym okazję do wzięcia odwetu tym osobom. Historia się powtórzyła w drugą stronę. Prowadząca/y nie dawał sobie wystarczającego prawa/nie wyczuł/nie analizował na bieżąco zjawisk i nie zauważył, że pozornie merytoryczne i sensowne odpowiedzi są wycelowane w niego, są ukrytym w merytoryce atakiem na niego. Atak ten dzieje się z uśmiechem, w atmosferze pozornej współpracy, na oczach reszty grupy.

Zaglądając głębiej mamy do czynienia z dość wyjątkową trudnością. Grupa pracuje, jesteśmy w temacie a jednak jednocześnie grupa stoi w oporze i dalsza praca prowadzącego pogłębia tylko  irracjonalny koloryt tej sytuacji. Można widzieć w tej sytuacji prowokację do reakcji, można widzieć współpracę, można w ogóle nie widzieć sprzeczności subtelnych zjawisk. Na dłuższą metę brak reakcji może wygaszać to trudne zachowanie uczestników i być może ów brak jest jednym z lepszych wariantów rozwiązania. Są jednak różne strony braku reakcji. O ile prowadzący nie zauważa tego zjawiska wcale, atak trafia w próżnię, jednak grupa dostrzega, iż nie jest on w stanie się bronić, stawiać granic. Jeśli przyjmuje on od nich te pozorną współpracę, pełną osobistych szpilek do niego za dobrą monetę, atakujący mogą wycofać swój pomysł odegrania się widząc jego bezskuteczność. Pozostaje jednak coś jeszcze. Odbieramy swoją obecność intuicyjnie, nawet nie do końca wiedząc co się dzieje wiemy, kiedy jest coś nie tak. Brak reakcji na takie zachowania tworzy obraz prowadzącego jako osoby, której można… wejść na głowę. Brak postawienia granicy takiemu zachowaniu pokazuje bezradność prowadzącego, a to wpływa negatywnie na poczucie bezpieczeństwa pośród  uczestników grupy. Poczucie bezpieczeństwa jest warunkiem uczenia się. Jednym z zadań prowadzącego jest wspieranie budowania tego bezpieczeństwa w grupie.

Uważność na swój wewnętrzny proces czyli na to wszystko co przepływa przez świadomość prowadzącego to jego bardzo ważne zadanie. Koncentracja na zadaniu jakim jest realizowanie programu, czy nawet podążanie za procesem grupy to nie wszystko. W wewnętrznym procesie prowadzącego odbijają się zjawiska grupowe, w świadomości prowadzącego dzieje się walidacja wyników itp. Ciało daje znaki. Nieciągłości, niespójności, zaburzenia, które czujemy prowadząc grupę to sygnały, które należy brać pod uwagę. Są one zalążkiem zachowań, interwencji, które mogą być bardzo skuteczne. Nie ma ich w książkach. Są wewnątrz nas. Zadanie to czytanie ich na bieżąco.

Kiedy z sali padają merytoryczne i atakujące jednocześnie wypowiedzi, da się poczuć napięcie. Ukryta pod merytoryką złość, słowa dostarczane w odpowiedzi na pytanie prowadzącego zahaczają delikatnie o coś co tą merytoryką nie jest. Nikt nie ma pewności, że to atak na początku ale on narasta i przejawia się w napięciu. I nadal nie można wprost tego zauważyć ponieważ jest ukryty pod pozorami współpracy. Jednak coraz bardziej wyczuwalny. Zmienia się atmosfera w grupie. I to i twój sygnał i treść interwencji zarazem.

Trzecim wyjściem wychodzącym poza pracę nad celem i podążanie za grupą jest tu ukazanie tego zjawiska wszystkim poprzez jego nazwanie. Trudność sytuacji polega na tym, że atak jest kryty. Więc i interwencja nie może być precyzyjna. Jednak może ona odsłaniać atak. Może się do niego zbliżać. Niejako ostrzegając atak i atakujących, że jest widziany. Może brzmieć np. „mam wrażenie, że mówicie o czymś jeszcze”, „przeczuwam jakiś inny przekaz w waszych wypowiedziach”, ”coś jeszcze tu się chyba dzieje” itp. Interwencja mająca cachy tzw. pustego dojścia, nie nazywa zjawiska dosłownie, bo nie ma go dosłownie. Ale jest w poczuciu, atmosferze, niespójnościach zachowań uczestników, poczuciu zagrożenia prowadzącego. ( o ile widzi on/a to).

Podejmując interwencję sprawiamy, że uczestnicy wiedzą, że prowadzący/a zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje. Wtedy dla nich to też sygnał, że to co widzą/przeczuwają ma miejsce a oni sami nie mylą się. Sprawcy zamieszania są zatem obnażeni co sprawiać im może więcej trudności w kontynuacji swojego dzieła. Z reguły wtedy w tym samym cichym stylu rezygnują z niego.

Oddalanie się od pracy na cel w sytuacjach zawirowań jest konieczne. Pomijanie zawirowań może przynieść ich nasilanie się. Dla prowadzącego grupę sygnały z ciała mogą być wartościową informacją i przesłanką do działania zarazem. Pozostaje trenować uważność na siebie samego jako ekran wyświetlania się zjawisk otoczenia, w tym wypadku grupy. Umiejętność ta wymaga treningu jak każda inna. W zestawie wymaga treningu zaufania do siebie i treningu pracy z grupami w ogóle J. Do pełnego zestawu brakuje jeszcze pracy z własnymi przekonaniami, czy inaczej ujmując progiem na przyjmowanie takich informacji. To zaś już praca indywidualna, poza sytuacjami grupowymi.