KONTAKT

Adres:
Gajrowskie 12a
11-510 Wydminy

Bartosz Płazak tel. 502 351 161

Obserwuj nas

O nietrwałości

Nietrwałość, aspekt życia warty rozważania. Buddyści zauważają, że dopiero jego głębokie zrozumienie umożliwia rozwój. Że dostrzeganie nietrwałości jest ważnym motywatorem rozwoju. Mamy mało czasu, wszystko w otoczeniu zmienia się, rozpada, przechodzi w inne, nie ma sensu opierać się na czymkolwiek wierząc, że to w istocie istnieje. Dotyczy to również nas, tych którzy (ciągle) rozważają. Istotne jest wobec nietrwałości  dotarcie do istoty siebie samego i przyjęcie jej jako źródła sensu.

Kiedy patrzę na grupę i siebie w niej, obserwuję tę nietrwałość. Każde zjawisko trwa chwilę i przechodzi w drugie, inne, następne. Zmieniają się twarze, mimika, grymasy, spojrzenia, wyrazy, obrazy, goszczą na nich wciąż inne osoby mimo, że to ta sama twarz. Zmieniają się głosy, od milczenia przez pomruki, półsłówka, zdania, dłuższe wypowiedzi, wejście w dialog, więcej kontaktu, otwartość, różnicę zdań, konfliktowanie się, sprzeciwy, bunty, porozumiewawcze wypowiedzi, zaciekawienie, znów milczenie, pełne napięcia pytania, odmowy, rezygnacje, fochy, nieodgadnione zmiany frontu, pozostawanie przy sobie z uporem, szukanie komityw, zagadywanie, zmienianie tematu, odwracanie kota ogonem, obśmiewanie, żartowanie, narzucanie zdania, groźby, zawoalowane manipulacje, ucieczki w wygodne wątki, wyrażanie potrzeb, uznanie dla wartości, dostrzeganie sensu, przyjmowanie treści, akceptacja inności, odbieranie wsparcia, dawanie uznania, przybliżanie się, proszenie o więcej, rozważanie przekazu, zapraszanie innych do brania… Zmieniają się postawy ciała, napięte, sztywne, nieruchome, silne, wyprostowane, zmieniające się, niespokojne, zamknięte, zwinięte, opatulone, zaciśnięte, demonstrujące, szukające oparcia, oparte, poruszające się, zmienne, poszukujące czegoś, wibrujące, przytulone, otwierające się, ruchliwe, otwarte, lekkie, wiercące się, poruszone, rozluźnione, odzwierciedlające/ukrywające  wnętrze osoby, wychodzące do przodu do kontaktu, chcące być bliżej, dalej… Zmieniające się relacje, podobni, bliscy, przyjaciele, zafascynowani, zaciekawieni, zdystansowani, oddaleni, dalecy, nieprzyjaźni, wrodzy, niechętni, wyczekujący, roszczeniowi, akceptujący się z trudem, w przymusie kontaktu, rozluźnieni, uznający się w różnicach, wolni od ocen, swobodnie wymieniający się, puszczeni w lekkości, …

Falowanie, przechodzenie jednego w drugie, nic nie jest trwałe bo proces wciąż unosi i przemienia nas w co innego. Jednostkę, grupę, prowadzącego, całość, pole. Zmienność, nietrwałość, nowe, wzrost, rozpad.

Jak radzić sobie w tym procesie tak niepewnym, nieoczywistym, nieprzewidywalnym, kreatywnym i destruktywnym,  jednocześnie zachowując realizację zadania (pozostając w roli)?

Podobnie jak w życiu, w grupie wzrost jest istotą (życia/grupy).  Przeciwności kierują nas/życie/energię/grupę w różne strony, zmieniają aspekty nas, tworzą iluzje pewności, oparcia, wiedzenia i burzą je. Taniec przeciwieństw. Stanie za swoim wewnętrznym poczuciem kierunku, głębokim, może duchowym poczuciem: „Tam idę teraz, działam, zgadzanie się na zmienność, odbieranie lekcji pomimo przeciwności” wydaje się być odpowiedzią na tę zmienność i nietrwałość.

Wydaje się więc, że w grupie, sposobem na radzenie sobie z zmiennością  jest zmienność i nietrwałość prowadzącego osadzona na kontakcie z jego głęboką samoświadomością. Puszczenie każdej części tego z czym jako cele, zamiary, konieczności, potrzeby przyszedłem jako prowadzący. Zmiennokształtność. Reagowanie, dostosowywanie się. Ale nie reaktywność i uległość, nie przymilanie się, nie rezygnowanie. Nie mam na myśli totalnego porzucenia celów i zadań prowadzącego. Mam na myśli przemianę wewnątrz. Odejście od usztywnionej celowości, mając na względzie to, że moje usztywnienie na celach będzie zatrzymywać ten naturalny proces falowania, a co za tym idzie będzie dla procesu barierą, oporem, na co on naturalnie odpowie naporem. Jeśli puszczę falę zmiany przed sobą,  tam gdzie fala chce podążać, zawsze mogę zaprosić jej twórców do oglądania pokonanej na tej fali drogi i przymierzania wyniku do celu z jakim tu przyszli. Nie wiem czy mi się uda. Nie wiem czy to na pewno pozwoli odkrywać więcej, uczyć się (choć z reguły tak). Po prostu robię swoje, łagodnie pamiętając po co jestem. Na tym co się pojawia również uczę się tego co zmienne, nietrwałe, niepewne, ono uczy mnie, wytrwałości i nie przywiązywania się do chwilowego swojego obrazu. To co widzę teraz nie jest tym co było przed chwilą. A jednak ja/on/ona to ta sama osoba w innym swoim aspekcie, z inną twarzą, postawą, głosem, mimiką, po kolejnym kroku w swojej ewolucji. Pozostaje mi więc gdzieś w głębi siebie pozostawać w kontakcie z moją rolą, z celem jaki tu przyświeca, wyższym sensem tego co robimy, podążać, porzucać tymczasowe wizje tego co jest,  dbając o możliwie najlepszy wynik dla wszystkich i dla każdego.

Całe moje doświadczenie z pracy z grupami wskazuje na to, że ten model pracy działa. Powyższe jest jednak tylko najgłębszą warstwą, mówiąc językiem komputerów silnikiem gry. Na ten silnik można nakładać przeróżne światy, tekstury, postacie, lokacje J.