KONTAKT

Adres:
Gajrowskie 12a
11-510 Wydminy

Bartosz Płazak tel. 502 351 161

Obserwuj nas

18 maja, 2017 by DW 0 Comments

Motywowanie

Jak zmotywować pracownika? W jaki sposób sprawić, by dzieci miały motywację do nauki? Jak samemu zmusić się do zrobienia tego, co jest do zrobienia? Te pytania napędzają rynek usług szkoleniowych oraz windują na piedestał tzw. mówców motywacyjnych, którzy odpowiednim słowem są w stanie pobudzić ludzi do działania.

Przyglądając się bliżej tym wszystkim zabiegom odkrywam, że u ich podłoża leży wspólne założenie mówiące o tym, że człowiek z natury jest istotą leniwą. Jeśli się go odpowiednio nie zmotywuje, to będzie leżał do góry brzuchem i palcem nie kiwnie. Należy więc znaleźć jakąś magiczną formułę, dzięki której powstanie z egzystencjalnego marazmu i zabierze się do roboty. Jakiej roboty? Oczywiście takiej, której potrzebę dostrzega ktoś inny, zwykle osoba mająca władzę. Zatem motywowanie dotyczy zrobienia czegoś, co ktoś inny uważa za właściwe i pożądane. Bywa i tak, że to my sami jesteśmy tą osobą i wywieramy presję na samych siebie.

Między motywowaniem a lenistwem istnieje ciekawa zależność. Otóż jedno bez drugiego nie istnieje. Ba, jedno stwarza drugie. Motywowanie jest wywieraniem presji przy założeniu, że u podstawy jest opór zakorzeniony w lenistwie. Ale sama presja dodatkowo wzmacnia ten opór. Jeśli zaś opór rośnie, to trzeba wydatkować więcej energii na jego przełamanie, czyli jeszcze mocniej i skuteczniej motywować do działania. W ten oto sposób nakręca się spirala błędnego koła, w której kat i ofiara w rytualnym tańcu wzmacniają swoje pozycje i tym bardziej się polaryzują. Bywa, że w końcu ktoś robi to, co należy (według kogoś innego), ale takie działanie pozbawione jest życiowej pasji. Jest puste emocjonalnie.

Po drugiej stronie takiego sposobu funkcjonowania jest spontaniczne działanie ukierunkowane na zaspokojenie życiowych, rzeczywistych potrzeb albo dające wyraz własnego twórczego potencjału. W takiej aktywności można się zatracić doświadczając przepływu energii życiowej. Ten szczególny stan zakorzenia nas w tu-i-teraz w sposób absolutny i pozwala na pełne doświadczenie życia. Prawdopodobnie każdemu z nas zdarzają się takie momenty. Czy kogokolwiek trzeba motywować do przeżywania tak życia?

Jeśli trudno ci w swoim doświadczeniu odnaleźć momenty przepływu, to może jedynie oznaczać, że nie robisz tego, do czego jesteś stworzony. I trzeba cię w związku z tym motywować – z marnym jak mniemam skutkiem. Może jest tak, że większość z nas uwikłana jest w schemat lenistwa – motywowania i nie urzeczywistnia własnego potencjału. Może wymyśliliśmy taki świat, w którym musimy naciskać na siebie i innych, by robić to, co uważamy za właściwe. Bo gdybyśmy odpuścili, to niechybnie cały ten gmach by się zawalił. Ale to jedynie oznacza, że utraciliśmy kontakt z prawdziwą siłą życiową, która nie wymaga żadnych uzasadnień, ponagleń, nacisków i manipulowania.

Koncepcja motywowania jest podobna do ustanawiania zarządu nad funkcją oddychania. Czy trzeba zastanawiać się nad zrobieniem kolejnego wdechu? Czy trzeba przekonywać się, ze warto zaczerpnąć powietrza? Czy trzeba procedur pozwalających efektywnie oddychać? To wszystko jest zbędne, bowiem oddech troszczy się o siebie sam najlepiej, bez naszego udziału, choć przecież świadomie możemy go modyfikować.

Podczas prowadzenia szkoleń z rozwoju osobistego warto mieć mocno ugruntowane przekonanie w sobie, że uczestnicy grup posiadają już wszystko, co niezbędne, by w pełni żyć. Że nie trzeba ich motywować do zrobienia czegoś, tylko raczej tworzyć warunki, w których docierając do siebie będą mogli w pełni rozwinąć swój potencjał. Jedyne, co jest do zrobienia, to nie przeszkadzanie życiu w spontanicznym manifestowaniu się w każdej chwili. Nawet jeśli w określonym momencie pojawia się wyraźny opór. Trzeba go przyjąć i doświadczyć zamiast walczyć z nim magiczną różdżką motywowania.

Barry Magid, współczesny psychoanalityk i jednocześnie mistrz zen pisze tak: „Porzucając doskonalenie się, w naturalny sposób stajemy się w pełni sobą, jak ptaki, które są w swoim żywiole, szybując na wietrze albo jak delfiny skaczące przez fale. Albo jak świnie w gównie”.

Ryszard Kulik

18 maja, 2017 by DW 0 Comments

Stara – nie!

Postaraj się! To zalecenie, jak magiczne zaklęcie kieruje codziennym losem wielu ludzi. Wokół starają się niemal wszyscy. Dzieci starają się uzyskać lepsze oceny w szkole, rodzice starają się dobrze wychować swoje dzieci, pracownicy starają się lepiej pracować, by instytucje i firmy jeszcze lepiej realizowały swoje cele i przynosiły zysk. Leśnicy, ogrodnicy i rolnicy starają się wyeliminować szkodniki. Politycy starają się z całych sił przekonać do siebie wyborców, by ostatecznie, gdy uzyskają władzę, starać się zrealizować swoje wizje. Te wizje zaś utkane są z obietnic lepszego życia. Jeśli ono nadejdzie, będziemy bardziej szczęśliwi. Bo przecież o szczęście trzeba się postarać, gdyż rzekomo samo nie przyjdzie.

Cała nasza cywilizacja, jest wielkim staraniem się o to, by rzeczywistość odpowiadała naszym oczekiwaniom. To staranie się jest nieustanną walką okupioną ogromnymi nakładami energii. Towarzyszy temu napięcie będące wynikiem braku zgody na to, co jest.

Bo trzeba to wyraźnie powiedzieć: u podłoża imperatywu starania się leży radykalna niezgoda na rzeczywistość. To poczucie niezadowolenia, braku akceptacji i spokoju jest jednocześnie wyrazem naszego oddzielenia od samego życia, które nie ma nic wspólnego ze staraniem się.

Jesteśmy prawdopodobnie jedynymi istotami na tej planecie, które tak usilnie starają się. Poza nami bowiem wszystko i wszyscy żyją tak po prostu. Wątpię, czy drzewa starają się budować korony tak, by uzyskać jak najlepszy dostęp do światła. Wątpię, czy pszczoły starają się pozyskać nektar z kwiatów. Wątpię, czy bobry starają się budować tamy na rzece. Wszystkie żywe organizmy robią to, co robią. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że robią to, czego nie mogą nie robić. W tym znaczeniu nie starają się, tylko działają.

Z człowiekiem jest podobnie do pewnego momentu. Małe dzieci nie starają się ssać mleka z piersi matki. Żadne dziecko nie stara się nauczyć chodzić czy mówić. Po prostu robią to z zaangażowaniem tak pełnym, że nie ma tam miejsca na nic innego. W szkole to wszystko pęka jak bańka mydlana. Teraz już trzeba się starać być jak najlepszym. Szkoła to dobry trening przed dorosłym życiem, w którym usilne staranie się niechybnie prowadzi do emocjonalnej starości.

Koncept starania się zasadza się na założeniu, że istnieje jakaś wewnętrzna, niezależna i skuteczna instancja decyzyjno – sprawcza, do której możemy się odwołać, by osiągać swoje cele. Współczesna psychologia w dużym stopniu sceptycznie podchodzi do tego założenia. Przykładowo, żaden terapeuta nie będzie sugerował swojemu lękowemu pacjentowi, by ten postarał się nie bać. Zamiast tego stworzy warunki, by pacjent stopniowo odpuścił sobie staranie się bycia kimś, kim nie jest. A to jest najprostszym antidotum na lęk.

No właśnie, co stałoby się, gdyby to ze wszech miar wielkie, katorżnicze staranie się odpuścić? Co stałoby się, gdyby pozwolić życiu płynąć tak, jak ono chce? Gdyby tak ogłosić pokój w tej wojnie z życiem i przyjąć rzeczywistość z jej całym inwentarzem? Wyobrażam sobie, że dla wielu ludzi taka wizja jest przerażająca. Ale to znaczy ni mniej ni więcej, że życie jest przerażające, że nie ma dla nas większego zagrożenia niż samo życie. Tak pewnie jest w istocie, bowiem życie zawiera w sobie cierpienie i śmierć, a tę część traktujemy jako niechcianą. To dlatego musimy się ciągle starać, bo inaczej będzie źle.

Tak czy owak staranie się nie chroni nas przed cierpieniem i śmiercią, a nawet wzmaga dodatkowo lęk przed nimi. Jeśli bowiem ciągle nosimy w sobie niezgodę na rzeczywistość i walczymy z życiem, to trudne doświadczenia stają się dla nas tym dotkliwsze. W ten oto sposób daremnie starając się tym bardziej narażamy się na to, czego mieliśmy uniknąć.

Najwyższy więc czas puścić się! I nie przeszkadzać życiu. Rzeczywistość jest dokładnie taka, jaka jest. Nie będzie inna, bo gdyby mogła być inna, to by była. Życie robi swoje i nie wysila się przy tym ani trochę, mimo, że ten proces wiąże się z przepływem energii. Jeśli tak nie potrafimy żyć, to mamy problem. I poniekąd cała nasza cywilizacja jest wielką manifestacją tego problemu, któremu na imię: niezgoda.

Odpuszczenie sobie tej niezgody jest najbardziej radykalną zmianą, jakiej możemy w życiu doświadczyć. Ta zmiana jest możliwa już teraz. Aby ją urzeczywistnić nie trzeba nic zrobić. A raczej zrobić – nic. Bez starania się. I być podobnym do cudownie rozkwitającej rośliny, która wcale nie stara się być piękna.

Ryszard Kulik

18 maja, 2017 by DW 0 Comments

Bądź na Tak !

Tak  –  Czyli rzecz o Impro i tym co może wnieść do życia i pracy trenera.

Trochę gram na gitarze. Kiedy staję obok muzyków, którzy ze sobą grają, są w jakiejś frazie, utworze, improwizują czy odtwarzają ( obojętne), żeby do nich dołączyć, słucham, dostrajam się, sprawdzam, obserwuję ich reakcję. Z czujnością na nich, akceptacją tego co płynie przez nich włączam się i dodaję powoli swoje, dźwięki. Szukam harmonii i staram się wzbogacić to co już jest moim pomysłem/dźwiękiem, albo po prostu włączyć się w nurt i płynąć tą rzeką. Niekiedy wymaga to czasu, niekiedy dzieje się od razu. Ciarki, łzy wzruszenia towarzyszą zwykle momentowi włączenia i przepływu. Obserwator, słuchacz może tego nie zauważać. Lubię improwizować. Bycie w strumieniu nowo tworzącej się jakości jest niezwykle energetyzującym przeżyciem. Frajda, radość, odkrywanie, wibracja bycia częścią czegoś wspólnego.

Trochę pracuję z grupami. Kiedy znajduję się w nowej sytuacji grupowej zwalniam wewnątrz. Szukam tego jaką propozycję daje mi ta grupa. Na czym ona (propozycja) ma polegać. Akceptuję ją. Bywa, że muszę się wysilić by ją przyjąć. Wiem jednak, że to jedyna droga do wejścia w kontakt i wspólnej pracy w procesie uczenia się. Propozycje grup są różne. Bądź blisko, bądź daleko, zaopiekuj się nami, wysłuchaj nas, baw nas, pozwól nam się bawić, daj nam wszystko co masz, rób co my chcemy, najlepiej wyjdź stąd, nic tu ci się nie uda ;), mamy nadzieję że coś osiągniemy, będziemy tu tylko słuchać a ty mów… Przyjmuję je I (prawidłowa pisownia i) podaję swoją propozycję. Patrzę na przestrzeń, w której mogą się one spotkać. Przyglądam się spotkaniu. Wchodzę ze sobą i z przekazem. Budujemy. Pojawia się uważność, skupienie, wyczekiwanie na coś ważnego, pozytywne napięcie. Wypatruję pojawiającego się na horyzoncie flow, który poniesie nas dalej w procesie uczenia się. Kiedy pojawiają się propozycje z ich strony wiem, że zaczęliśmy Impro. Scena rośnie, przychodzą konflikty, podnosi się energia, jest zaangażowanie całej grupy. Stawką niezależnie od tematu warsztatu jest satysfakcja.

Trochę mi się lepiej żyje odkąd kieruję uwagę na to by być na Tak I. Wszędzie gdzie zdarza mi się być, każde łatwe, trudne, przyjemne, zaskakujące, oczekiwane, przewidziane (…) zdarzenie biorę (dążę do tego ideału) jako propozycję. Kiedy pan budowlaniec mówi że się nie da zatynkować uśmiecham się i mówię faktycznie jest problem (Tak) i pytam jak więc może to zrobić (i). Kiedy Pani nie ma wydać w sklepie uśmiecham się (Tak), patrzę na nią i staję obok (I) po chwili ktoś ma drobne. Kiedy w urzędzie skarbowym Pani warczy na mnie bo jest przecież pięć po ósmej a ja już wszedłem akceptuję to (Tak) i czekam aż mnie zobaczy, wtedy warczenie jakimś magicznym sposobem znika. Tak I. Tak dla drogi przede mną I ja jaki jestem w swoim centrum.

Kiedy udało mi się to pierwszy raz zrobić idąc drogą wewnętrznej, głębokiej akceptacji tego co jest, w trudnej sytuacji nagle zniknęła irytacja, złość pojawiła się radość. Poczułem, że zachowuję energię, która chciała się wydostać i szumieć w obronie tego co moje ego/ja chciało mieć natychmiast. Energia ta twórczo przeszła w inną. Bardziej współpracującą, budującą. Teraz radość i podniecenie pojawia się u mnie kiedy robi się trudno. Ciekawię się kiedy nastąpi zmiana po tym jak wewnątrz to zaakceptuję i poślę sygnał wejścia w kontakt i dawania.

W improwizacji teatralnej (Impro, gry improwizowane) jednym z podstawowych filarów (zasad) jest propozycja. Inaczej mówiąc jest to zasada bycia na Tak I. Zasada przyjmowania i wzbogacania. Łączenia się z czymś w akceptacji i dodawania siebie by współtworzyć i współpracować. To wspaniałe przeżycie patrzeć jak ludzie w scenach improwizowanych tworzą niezwykłe obrazy opierając się na swoim abstrakcyjnym flow i łączą się opierając się na zasadzie Tak I. Tak, widzę propozycję jako filar budowania każdej relacji I używam go. Tak, w programie Holistycznej Szkoły Trenerów jest moduł Impro, I zapraszamy w nim do praktykowania dawania i brania propozycji, bycia trenerem na Tak I oraz transferowania Tak I do pracy z ludźmi i życia codziennego. Energią tego warsztatu jest Radość. Cieszy spontaniczny, swobodny kontakt, abstrakcyjne kreatywne rozwiązania, wychodzenie na scenę, przekraczanie granic, wspólnota w zabawie, wyzwania w byciu improwizatorem, bycie w wspólnym polu wspaniałego rozwoju.

Tak i Was zapraszam też.

Bartosz Płazak