KONTAKT

Adres:
Gajrowskie 12a
11-510 Wydminy

Bartosz Płazak tel. 502 351 161

Obserwuj nas

16 lipca, 2017 by DW 0 Comments

Gruszki na wierzbie czyli oświecenie w weekend

Rynek usług szkoleniowych to prawdziwa wolnoamerykanka. Dotyczy to przede wszystkim szkoleń z zakresu umiejętności miękkich realizowanych poza obszarem biznesowym. W szkoleniach biznesowych bowiem firmy zainteresowane są bardzo konkretnymi i precyzyjnie zarysowanymi celami, których realizacja poprzedzona jest najczęściej badaniem potrzeb szkoleniowych.

Inaczej ma się sprawa w przypadku szkoleń dla „ludzi z ulicy”. W tym przypadku mamy do czynienia z prawdziwym wysypem łakoci przypominających piniatę na przyjęciu dla dzieci. Tytuły tego rodzaju warsztatów mówią same za siebie: „Dojdę tam, dokąd chcę”, „Bądź jak słońce w zenicie”, „Sukces na wyciągnięcie ręki”, „Życie bez stresu”. I to wszystko w weekend lub w ciągu jednego dnia.

Nacisk na szybki efekt osiągany bez wielkiego wysiłku ogarnął również obszary związane z rozwojem duchowym. Prawdziwą karierę w środowisku buddystów zen robi koncepcja tzw. Wielkiego Umysłu pozwalająca w kilka godzin urzeczywistnić własną prawdziwą naturę, zamiast mozolić się wieloletnią praktyką polegającą na siedzeniu przed ścianą.

Oczywiście powyższe propozycje są próbą zagospodarowania ogromnych oczekiwań zwykłych ludzi związanych z ich życiowymi rozterkami, tęsknotami i brakami. To, że wszyscy pragniemy żyć w szczęściu, dobrostanie, zdrowiu oraz w relacjach, które nas wspierają, nie jest niczym niezwykłym. Niezwykłym jest natomiast to, że wielu z nas wierzy, że urzeczywistni te jakości po uczestnictwie w kilku- bądź kilkunastogodzinnym warsztacie. Choć po prawdzie nabieranie się na te obietnice może jest ludzką cechą od zarania dziejów. Pamiętamy, ileż to hochsztaplerów oferowało naiwnym rozmaite eliksiry. A i dzisiaj przyglądając się reklamom (których podstawowy przekaz odnosi się do tych samych tęsknot) i przywołując ich skuteczność w wywieraniu wpływu na ludzi, możemy założyć, że większość z nas gotowa jest wierzyć w psychologiczne cuda.

Tęsknoty zwykłego śmiertelnika to jedno, a drugie to oferta odpowiadająca na nie i podtrzymująca złudzenie, że w krótkim czasie da się rozwiązać niemal wszystkie egzystencjalne problemy. Uwidacznia się w tym zjawisku brak pokory trenerów prowadzących takie zajęcia oraz co gorsze rodzaj narcystycznego zaślepienia. Oto bowiem u podstaw całego tego zjawiska leży przeświadczenie, że wewnętrzna i zewnętrzna rzeczywistość może zostać poddana totalnej kontroli w celu naprawienia, ulepszenia, modyfikowania i usprawniania. Że może być ciągle lepiej i lepiej, a ostatecznie „tak, jak ja tego chcę”. Własne chcenie urasta do roli świętości i staje się prawdziwym fetyszem współczesnego rynku usług psychologicznych.

Spełnianie tych nieustannie rosnących oczekiwań klientów staje się coraz trudniejsze, ale co rusz pojawiają się nowe skuteczne techniki i narzędzia. Stosowane oczywiście łatwo, szybko i przyjemnie. No może nie zawsze przyjemnie, sądząc np. po dynamicznie rozwijającej się modzie na ajałaskę, przy której to praktyce trzeba się porządnie nachorować, zanim osiągnie się pożądane rezultaty. Te jednak są zawsze mocne i szybkie, jak chce tego współczesny człowiek.

No cóż, mamy taki rynek usług szkoleniowych, jaki jest współczesny świat. Jak w soczewce uwidaczniają się wszystkie jego podstawowe cechy: szybkość, pośpiech, parcie do przodu za wszelką ceną, pogoń za przyjemnością i ekstremalnymi doznaniami, afirmacja zachcianek ego. Krótko mówiąc narcystyczne rozpasanie zarówno u trenerów jak i klientów. Jeśli ktoś jest gotowy zapłacić niemało pieniędzy za iluzję, to my trenerzy z radością mu to damy.

Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie, co jest głęboką, rzeczywista potrzebą ludzi i jak my trenerzy mamy odpowiedzieć na tę diagnozę?

Ryszard Kulik

16 lipca, 2017 by DW 0 Comments

Kompetencje psychospołeczne

 Żyjemy w świecie, w którym szczególnie nagradzane są różnorodne umiejętności zawodowe. Posiadanie talentu, czy bycie specjalistą w określonej dziedzinie gwarantuje miejsce na rynku pracy i godziwe wynagrodzenie. Dobry fach to podstawa.

Zapominamy jednak często o tym, że niezależnie od tego, jaką wykonujemy pracę i jakie mamy kierunkowe wykształcenie, decydujące znaczenie w osiąganiu zadowalających wyników w pracy, ale też i w życiu osobistym mają kompetencje społeczne. Obejmują one takie umiejętności jak np.: wiedza na temat partnerów interakcji, znajomość reguł społecznych obowiązujących w danej sytuacji, umiejętność formułowania i priorytetyzowania celów interpersonalnych, radzenie sobie w sytuacjach konfliktowych, skuteczne komunikowanie się, wyjaśnianie i przewidywanie zachowań innych ludzi.

Badania wskazują, że blisko 60% kompetencji związanych z ponadprzeciętnym realizowaniem zadań w pracy to umiejętności emocjonalno-społeczne, w tym np. umiejętności komunikacyjne i empatia, umiejętności negocjacji, pracy w zespole oraz wywierania wpływu społecznego.

Jednocześnie szacuje się, że od 7 do 25% populacji osób dorosłych może być społecznie niekompetentnych, zaś pozostała część populacji ma nadal znaczą „rezerwę”, czyli możliwość dalszego usprawniania skuteczności interpersonalnej. Kiedy analizuje się szczegółowe umiejętności komunikacyjne to badania wskazują, że pod względem niektórych z nich obserwuje się znaczące deficyty nawet u połowy populacji.

Umiejętności społeczne sprzyjają dobremu samopoczuciu, gdyż ułatwiają bycie zrozumianym i docenionym. Poza tym umiejętności społeczne są warunkiem stworzenia i skutecznego korzystania z sieci wsparcia społecznego, co wiąże się z przeżywaniem mniejszego stresu lub łatwiejszym radzeniem sobie ze stresem. Wysokie umiejętności społeczne wiążą się z wyższymi wskaźnikami przystosowania do zmian życiowych oraz niższymi wskaźnikami depresji, lęku i poczucia samotności.

Niezależnie od tego, jaka jest historia naszego życia i czy uczestnicząc w zdrowych relacjach mieliśmy okazję naturalnie nabyć wysokie kompetencje społeczne czy też nie, to ciągle mamy szansę na rozwój w tym zakresie. Kompetencje te można bowiem rozwijać w sposób planowy i zamierzony.

Nie powinno więc dziwić, że tak wiele osób chce rozwijać rzeczone kompetencje, a hasło rozwoju osobistego jest obecnie niezwykle nośne. Odpowiedzią na te zapotrzebowania jest nieustannie rozrastający się rynek usług szkoleniowych. To zaś wywiera presję na kształcenie kadry będącej w stanie realizować zajęcia poświęcone tak zwanym kompetencjom miękkim.

Trener w tym kontekście posiada szczególną rolę do spełnienia. Ma bowiem tworzyć warunki, w których ludzie będą mogli rozwijać umiejętności psychospołeczne. Jest też nierzadko modelem wskazującym, jak te umiejętności przejawiać i stosować. Ten drugi aspekt prowokuje pytania dotyczące wiarygodności trenera w obszarze, w którym szkoli. Czy sam stosuje wiedzę i zachowania, które chce rozwinąć u uczestników swoich zajęć? Na ile trener ma posiadać rozwinięte kompetencje psychospołeczne?

Z pewnością droga do ideału jest długa i kręta. Może też nigdy się nie kończy. Zawsze można wytknąć komuś, że nie jest jeszcze doskonały. Dobra wiadomość jest jednak taka, że nie trzeba być wcale doskonałym. Najlepszy trener, to trener wystarczająco dobry. A to oznacza, że w obszarze, w którym szkoli, jest co najmniej nieco bardziej zaawansowany niż uczestnicy jego zajęć. No i nieustannie gotowy jest się rozwijać, do czego służy przede wszystkim praca pod superwizją.

Ryszard Kulik

16 lipca, 2017 by DW 0 Comments

Trener pracuje sobą

Niezależnie od posiadanej orientacji teoretycznej, stosowanych technik, czy wyuczonych procedur każdy trener zawsze pracuje sobą. Oznacza to, że reaguje w grupie w określony sposób jako człowiek, więc jego podstawowe zasoby to wewnętrzna spójność, samoświadomość, samoakceptacja oraz zaufanie do siebie. Fundamentem, na którym budowane są te aspekty, jest umiejętność układania się ze swoimi emocjami. Zatem trener pozwala sobie na to, by przeżywać emocje, doświadczać ich w pełni bez próby ich modyfikowania, transformowania czy manipulowania nimi. Potrafi je w sobie zmieścić, co oznacza, że dopuszczenie do siebie przeżywanych emocji nie dezorganizuje jego aktywności. Mieszczenie w sobie emocji pozwala ostatecznie na ich pełne uświadomienie, a następnie wyrażenie w taki sposób, który jest konstruktywny dla otoczenia społecznego. Nie oznacza to, ze trener ma zawsze i wszędzie wyrażać swoje emocje. Tutaj chodzi wyłącznie o wewnętrzną uczciwość i otwartość na emocjonalny wymiar własnego doświadczenia.

Jeśli trener nie boi się swoich emocji, to nie będzie reagował paniką na sytuacje, w których pojawiają się silne emocje w grupie. Zachowanie spokoju oznacza tutaj brak zachowań ucieczkowych czy unikowych wobec trudnej sytuacji podczas pracy z grupą. Jednocześnie spokój nie oznacza, że trener jest wolny od własnych emocji związanych z daną sytuacją. Właśnie to, że pozwala sobie na doświadczenie swoich emocji i ma do siebie zaufanie w tym obszarze, pozwala mu zachować spokój.

Samoświadomość co do przeżywanych emocji jest też rodzajem busoli, która pomaga w wielu momentach pracy na procesie podjąć odpowiednią interwencję. Przeżywanie znudzenia, złości, niepokoju, rozdrażnienia, zniecierpliwienia, czy ulgi pomaga uzyskać pełniejszy wgląd w to, co się dzieje w grupie. Ta emocjonalna busola w połączeniu z umiejętnością rozumienia procesu grupowego jest najważniejszym narzędziem, którym trener dysponuje w swojej pracy. Jednocześnie nie jest to coś, co można od kogoś dostać, albo nauczyć się tego tak, jak uczymy się piec szarlotkę. Jest to coś, czym sami się stajemy w długim procesie odkrywania siebie.

Połączenie emocjonalnego wglądu z umiejętnością rozumienia procesu grupowego staje się fundamentem intuicji trenerskiej pozwalającej odpowiednio reagować na to, co dzieje się w grupie. Innymi słowy trener nie siedzi pełny napięcia, nieustannie główkując nad tym, co się dzieje, co w związku z tym czuje i co należy z tym zrobić. Praca trenera nie jest intelektualno-emocjonalną orką, która jest w stanie zmęczyć największego twardziela. Doświadczony trener mający zaufanie do swojej intuicji najzwyczajniej reaguje tak, jak reaguje i robi to, co robi. W tym znaczeniu pracuje sobą. Oczywiście nie chroni to w stopniu absolutnym przed błędami czy pomyłkami. Daje natomiast gwarancję, że praca trenerska będzie wystarczająco dobra, a uczestnicy będą mogli w ostateczności skorzystać z doświadczenia treningowego na drodze własnego rozwoju.

W końcu wymienione czynniki manifestują się w indywidualnym stylu pracy, który można opisać na wymiarach dyrektywności, gotowości do wykorzystywania struktur oraz ujawniania siebie. Z rolą trenera związana jest też decyzja o prowadzeniu grupy pojedynczo lub w parze. Wszystkie te aspekty wpisują się zaś w określone standardy etyczne, które są odpowiedzią na rozliczne niebezpieczeństwa związane z pracą trenera.

Ryszard Kulik